sobota, 27 lutego 2010

Jak to być uciekinierem w pułapce...

Yo :D

Hey :] Otóż dzisiaj przydarzyła nam się kolejna przygoda.

Dokładnie! Dwa razy odwiedziłyśmy ślepe zaułki i byłyśmy zakładniczkami! Tosiu, zacznij opowiadać, proszę :)

Postanowiłyśmy pójść do Nezak i tak się stało.Trochę popływałyśmy i waliłyśmy głową o skały xD Myślałyśmy gdzie by tu pójść,aż wreszcie ustaliłyśmy,że idziemy do Prerii Ardie.Po drodze skoczyłyśmy na wilkołaki w akcie buntu,lecz po chwili osunęłyśmy się w ciemność i odrodziłyśmy się w spokojnym mieście.

Tak, a że skoczyłyśmy, musiałyśmy ponieść konsekwencję. Tak, dokładnie, my nie myślimy co potem się stanie :3 Więc obudziłyśmy się żywe w mieście, gdzie chciałam zrobić nam zdjęcie na dryfujących po wodzie łódkach. Wskoczyłam, Tosia już się ustawiła i chlup! Przeskoczyłam łódkę. Ponowienie próby, znowu wskoczyłam do wody. Moja towarzyszka pękała ze śmiechu, dopóki nie wskoczyłam na kawałek drewna.

Wreszcie udało się wykonać zdjęcie i ruszyłyśmy w dalszą wędrówkę.Po drodze Luncia zaczepiła potwory i dedła.Spotkałyśmy się w pobliskim mieście i doszłyśmy do Prieri.Ku naszemu dziwieniu nie zastałyśmy śniegu i innych ciekawych rzeczy.Był to świat podobny do Sahary.Pustka i kości wymarłych istot i zwierząt.Tylko wszystko pozbawione piasku.

Zdziwiłam się, że nigdzie nie ma moobów. Trzeba było skorzystać. Tosia chodziła tu i tam, a ja skakałam na gigantycznej czaszce krzycząc "A masz!" i udając, że to ja zabiłam olbrzyma. Powędrowałyśmy dalej, gdy skończyłam się bawić z stertą kości innym szlakiem.

W pewnym momencie dostrzegłam klona towarzyszki tylko w innym wdzianku.Poinformowałam ją o tym,a po chwili przejechała koło nas osoba na ogromnym bawole.Zmierzałam na środek mapy,aby z tamtego miejsca zlokalizować cel naszej podróży.Przyjaciółka stwierdziła,ż
e źle idę i poszła w przeciwną stronę.Myślała,że za nią podążam,lecz ja zgubiłam ją i poszłam tam gdzie mnie nogi poniosły.Doszłam do obozu i od razu rzuciły się na mnie osoby z Valorianu.Miałam szczęście,gdyż uciekłam i dołączyłam do Lunci.

Ale zaraz to, spotkało nas nieszczęście.

Gdy przechodziłyśmy obok skały zauważyłyśmy zgromadzenie osób,które nawzajem się zabijały.Od razu nas dedli i odrodziłyśmy się koło nich,gdyż tam był gość, przy którym da się ożywić.Od razu zaczęłam mówić - Nie umiecie walić większych lvli,że czepiacie się małych ? Podziw,dedłeś 18 lvl..Brawo! Po chwili przestali nas walić.


Tak, ale przybyli nowi, którzy nie wysłuchali kazań Tośki i zrobili co chcieli. Udało mi się uciec i już nie byłam zakładnikiem, ale przyjaciółka została. Gonił mnie jakiś dzieciak... to znaczy wróżka, więc musiałam użyć Eliksirów Szybkości, by uciec.

Ja pobiegłam w inną stronę,lecz i za mną podążyła wróżka."Dednij mnie!" -zaczęłam mówić.Powiedziałam mu to co innym,a on uciekł i mnie zostawił.

Rozdzieliłyśmy się, a nie chciałyśmy wracać do tych szurniętych i... Oj, więc teleportowałyśmy się do miasta.

Myślałyśmy i myślałyśmy...aż wreszcie powiedziałam - Góry Kollosus ?

Tak więc znowu przez Nezak i gdy już prawie dotarłyśmy, na naszych twarzach pojawiło się rozczarowanie.

Przed nami stały gigantyczne wrota...zamknięte.


Tak, chciałam już się przez to przebić ale przypomniały mi się słowa "Ręka, noga, mózg na ścianie".

Nie dało się przejść więc zrezygnowałyśmy.

Ale zauważyłam róg mapki Wyżyny (Trochę musiałam się wydrzeć na Tośkę, żeby zobaczyła) więc popędziłyśmy znowu do Prerię.

Tym razem doszłyśmy bez żadnych problemów.Już widziałyśmy mapkę,juz się cieszyłyśmy,że mamy przed sobą Wyżynę usypaną śniegiem...

Ale łup! Przygwoździłam w niewidzialną barierę. Przez 5 minut próbowałam się przebić, a Tośka tańczyła >_>

No właśnie,ukazała nam się ściana.Zrezygnowane zaczęłyśmy się wkurzać.Tele do miasta za 10 minut.Więc te 10 min spędziłyśmy na tańczeniu i gadaniu.

No i koniec tej przygody. Mamy nadzieję, że była ciekawa! :)

Niedługo następne. Czekajcie ze zniecierpliwieniem! :D